Przyciski

niedziela, 30 czerwca 2019

Co kupiłam na wyprzedażach wiosna-lato 2019?

Jak przygotować się do wyprzedaży, żeby nie żałować wydanych pieniędzy? Najlepiej opracować plan. Wiadomo, że tłumy w butikach stacjonarnych albo mocno zaakcentowane wysokości obniżek w sklepach internetowych, mogą sprawić, że damy ponieść się emocjom. Jak temu zapobiec? Przygotować z wyprzedzeniem listę zakupów. Podczas jej układania warto skupić się nie tyle na sezonowych trendach, co na rzeczach, które posłużą nam przez wiele sezonów. W tej roli oczywiście nie muszą występować tylko basici. Ponadczasowe mogą być nie tylko jeansy, beżowy trencz lub biały T-shirt. Każda rzecz, która pasuje do twojego stylu taka będzie, nawet jeżeli daleko jej do klasyki. Jeżeli od razu założymy, co chcemy kupić podczas sezonowych obniżek, to mamy z głowy tylko połowę problemu. Druga kwestia jest jeszcze ważniejsza. Musimy ściśle trzymać się tego, co znalazło się na naszej liście. Inaczej nici z sukcesu. A jak to wyglądało w moim przypadku?  



Od początku tego roku nie kupiłam sobie żadnego ubrania. Mimo to przez cały sezon oglądałam nowości i czasami dorzucałam jakiś link do zakładek. Wszystko z myślą o wyprzedażach. Jakiś czas temu przejrzałam zapisane strony. Okazało się, że wiele z tych rzeczy już nie robi na mnie takiego wrażenia, jak w momencie, kiedy widziałam je po raz pierwszy. Dzięki temu sporo z zapisanych linków od razu usnęłam z listy. Ku mojej ogromnej radości zniknęły wszystkie prowadzące do sklepu Zara. Oznacza to, że są to pierwsze wyprzedaże od wielu lat, kiedy nic nie kupiłam w tym sklepie. Innym powodem do radości był fakt, że po prostu część z wybranych przeze mnie ubrań, zdążyła się już wyprzedać. Co zabawne dotyczyło to najdroższych rzeczy z listy. Po podsumowaniu zostało mi sześć linków. Wszystkie z nich prowadziły do jednej sieciówki – Mango. Pomimo, że jeszcze kilka sezonów wstecz praktycznie wcale nie zaglądałam do tego sklepu, teraz okazuje się, że ich propozycje znacznie wyprzedziły niegdyś ulubioną Zarę. 



Na liście zakupów przygotowanej na wyprzedaż kolekcji wiosna-lato 2019, znalazł się między innymi komplet w bladozielonym kolorze. Golf bez rękawów i dość nietypowy jak dla mnie dół. Kolarki, biker shorts, bermudy rowerowe, a może po prostu krótkie legginsy, bo takie spodenki można znaleźć w sklepach pod przeróżnymi nazwami. O ile co do bluzki nie miałam konkretnych planów, bo wiedziałam, że będzie pasować do wielu stylizacji, tak spodenki miały spełniać tylko jedno zadanie – służyć jako wygodna opcja na spacery z psem. Jednak, kiedy wreszcie je przymierzyłam, okazało się, że wcale nie wyglądają tak źle, jak się spodziewałam. Dzięki temu zyskałam ciekawą opcję na co dzień. Aż ciężko uwierzyć, że jeszcze rok temu, kiedy stały się popularne, w ogóle nie dopuszczałam myśli, że mogłabym je założyć. Jednak, o tym więcej w jednym z kolejnych wpisów, bo bladozielone kolarki nie są jedynymi, które trafiły do mojej szafy, więc będzie jeszcze okazja, żeby skupić się konkretnie na tym trendzie i jego ewolucji, nie tylko na wybiegach, ale również w mojej głowie. 



Top – Mango
Kolarki – Mango
Sweter – Free People
Opaska – Asos Design
Buty – Fila
Torebka – Ania Kuczyńska





2 komentarze:

  1. Co jak co ale kolor jest świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne stylizacje. Ciekawie prowadzony blog. Idealnym dopełnieniem każdej stylizacji jest piękna biżuteria.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz