Chodzę po lumpeksach,
więc wiele widziałam i myślałam, że nic mnie nie zaskoczy, ale byłam w błędzie.
Wejście kolekcji Alexandra Wanga do H&M, na długo pozostanie w mojej
pamięci. Ludzie łapali wszystko i w każdych ilościach. Jedną z rzeczy, które
chciałam kupić była neoprenowa bluza z tłoczonym napisem „WANG” z działu
męskiego. Nawet ich nie widziałam. Słyszałam za to, że jedna osoba złapała
wszystkie czarne, a druga wszystkie szare. SUPER! Na dziale damskim nie było
lepiej, bluzy również „wyparowały”. Kupiłam za to top. Wyglądało to
następująco. Podeszłam do wieszaka, zdjęłam pierwszy z brzegu (super nosić
najmniejszy rozmiar, bo przynajmniej nie trzeba tracić czasu na szukanie).
Wtedy pozostałe topy „zniknęły”. Premierę kolekcji można zatem uznać za
magiczną. Ostatnia kolaboracja, która przyciągnęła mnie z samego rana na
Marszałkowską, to ta z Versace. Wtedy, każdy klient mógł kupić tylko jeden
egzemplarz z danego modelu. Było to świetne rozwiązanie, które na pewno
realizowało filozofię marki. W końcu H&M podobno nawiązuje współprace z
projektantami i domami mody, żeby przybliżyć modę z wyższej półki masowemu
odbiorcy. Teraz przybliżył modę handlarzom z allegro. Nie mam nic przeciw,
sprzedawaniu rzeczy po zawyżonych cenach na portalach aukcyjnych. Każdy orze
jak może. Sama niejednokrotnie przepłacałam, za chociażby ubrania Zary na
portalach aukcyjnych, w czasach gdy nie było sklepu internetowego, ani
stacjonarnego w Lublinie. Uważałam, że to transakcja wiązana. Ja nie musiałam
tracić całego dnia i pieniędzy na wycieczkę do Warszawy, a ktoś nie musiał
chodzić do pracy, bo pomagał w zakupach osobom, które nie mają dostępu do
rzeczy danej marki. Obie strony zadowolone. Czego chcieć więcej? W tym
przypadku jednak nie ukrywam, że mam żal do marki o beznadziejną organizację,
bo nie po to wstałam z samego rana, żeby nawet nie mieć okazji zobaczyć
niektórych rzeczy. Co do samej kolekcji, jestem pod wrażeniem. Alexander Wang,
to jeden z moich ulubionych projektantów. Wiele z jego projektów dla szwedzkiej
sieciówki, idealnie wpasowało się w moje zamiłowanie do sportowej odzieży.
Czuję jednak pewien niedosyt. Nie lubię torebek. Zawsze jak już muszę jakąś
kupić, to szukam wiele miesięcy i wybrzydzam. Za to te, które projektuje
Alexander Wang trafiają w mój gust idealnie i właśnie dlatego czuję się zawiedziona,
że żaden ciekawy model nie pojawił się przy okazji kolaboracji z H&M.
Top – ALEXANDER WANG X H&M
Spodnie / Pants – ZARA STUDIO
Płaszcz / Coat – TOPSHOP
Czapka / Cap – MISBHV
Buty / Shoes – ADIDAS ORIGINALS