Przyciski

poniedziałek, 29 kwietnia 2019

Mniej znaczy więcej


Od początku prowadzenia tego bloga, jedna rzecz bez wątpienia pozostała bez zmian – cały czas uwielbiam toporne buty. Mimo tego, że ta kwestia pozostaje bezsporna, to do mojej kolekcji trafiają zgoła inne modele niż przed laty. Wszystko dlatego, że wybierając nową parę, kieruję się przede wszystkim wygodą. W praktyce oznacza to głównie rezygnację z obcasów. Nie pamiętam, kiedy ostatnio w mojej szafie pojawiły się szpilki. Oczywiście na półkach dalej stoi kilka ulubionych modeli, np. Jeffrey Campbell Lita, ale mam je wciąż głównie z sentymentu. W razie nagłej potrzeby wiem, że mnie nie zawiodą i nawet bez wprawy, będę mogła w nich spędzić kilka godzin bez uszczerbku na zdrowiu psychicznym, ani fizycznym. Na tym wcale nie koniec rewolucji, jaką w ostatnim czasie przeszła moja szafa.



Zmiany w podejściu do zakupów wcale nie były takie łatwe, jakby się mogło wydawać. Ograniczenia jakie sobie nałożyłam początkowo mnie przerastały, ale od jakiegoś czasu idzie mi całkiem nieźle. Po części dlatego, że przerzuciłam moją uwagę na trochę inny rodzaj shoppingu, to znaczy po pierwsze w końcu trochę urządziłam mieszkanie, a po drugie zaczęłam przykładać większą wagę do tego, co wkładam do garnka, ale też dlatego, że zaczęłam o tym wszystkim zupełnie inaczej myśleć. Kiedyś kupowałam głównie ubrania i dodatki, które mi się podobały. Przykładałam większą uwagę do trendów na dany sezon i bardziej bawiłam się modą, niż traktowałam ją jako użytkową sferę życia. Teraz jest zupełnie inaczej. Przełomowe były ostatnie wyprzedaże. Nie odwiedzałam Zary, Mango i innych sieciówek. Kupiłam tylko kilka rzeczy, które dodałam do zakładek na początku sezonu z myślą, że jak dotrwają do obniżek to super, a jak nie to trudno. Nie było polowania, przekopywania stosów szmat, odświeżania zapisanych linków, ani szukania rzeczy na aukcjach i świat się wcale nie zawalił. Teraz nie wyobrażam sobie już, żeby miało być znów jak kiedyś.



Za chwilę maj, a ja w tym roku nie kupiłam jeszcze żadnego ubrania. Raz zdarzyło mi się zamówić sukienkę, ale jej długość z łatwością pokonała mój wzrost, więc po zwycięstwie musiała się udać w drogę powrotną do sklepu. Oczywiście nie wyleczyłam się całkowicie z kupowania, więc w mojej szafie pojawiło się kilka nowych dodatków, w tym kolejne toporne buty. Tym razem wybór padł na model „Franka” z kolekcji AllSaints. Ciężkie, czarne workery ze srebrnymi ozdobami, to buty dość podobne do modelu „Avenger” z Topshopu, które już mam w swojej kolekcji, ale mimo to nie zrezygnowałam z zakupu. Zazwyczaj noszę je właśnie w taki sposób, jak na załączonych zdjęciach, to znaczy w połączeniu z delikatnymi sukienkami. Taki duet chyba nigdy mi się nie znudzi.



Sukienka – Free People
Buty – AllSaints
Kapelusz – H&M Studio ss15
Torebka – Zara
Naszyjnik - Katie Mullaly
Pasek – second hand



1 komentarz:

  1. świetna stylizacja idealna na wiosnę. Ładne zdjęcia. Bardzo pasowałaby tutaj również i biżuteria.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz